Nazywam się Sylwia Pupek. W moim blogu chcę się z
wami podzielić moją pasją, miłością do motoryzacji. Nie chodzi o to, że
uwielbiam piękne auta, bo to akurat wiele kobiet kocha, mężczyzn zresztą też.
Ale ja kocham to, co mają w środku, schowane pod maską... cudowny i fenomenalny
dźwięk, jaki potrafi wydawać auto, w którym jest silnik V8, V12 lub te z
wbudowanym blow off-em. Większość mężczyzn doskonale będzie wiedziała, o czym
mówię. Z góry też uprzedzam, że być może pojawią się jakieś błędy w moich
wpisach...ale postaram się każdą wypowiedź skonsultować z moim guru
motoryzacyjnym, który po części rozbudził we mnie tą pasję i pozwolił aby
rozkwitła.
Co pewien czas będę tu opisywać auta, jakie pojawiają
się w mojej okolicy, te znane i te mniej znane, i dzielić się moimi odczuciami.
Moja Córeczka jest jeszcze za mała, abym mogła się z nią podzielić zachwytem
nad niektórymi z nich, a koleżanki... w większości nie pałają takimi
zainteresowaniami ;)
Zacznę więc od początku. Czy pamiętacie gumy turbo?
Ten smak, jedyny i niepowtarzalny? To od tego wszystko się zaczęło. W każdej z
tych gum był obrazek z samochodem i danymi technicznymi. W Polsce pojawiły się
one w "magicznych" latach '89-'91- czasy często wspominanego PRL-u,
kiedy to takie "fury" można było oglądać tylko na obrazkach. Na
jednym z takich obrazków zobaczyłam nieziemskie wręcz auto: Lamborghini Diablo.
Zaczęłam kolekcjonować obrazki z gum turbo, zresztą jak wiele osób. Udało mi się
uzbierać ich ponad 1300 szt. To wtedy zaczęłam fascynować się samochodami i
tym, jak mogą wyglądać i jakie potrafią osiągać prędkości - niestety tylko tyle
mogłam z obrazków z gum turbo wyczytać.
Swoją drogą- czy wiecie, że ten niepowtarzalny
smak gumy turbo to smak brzoskwiniowy ;)
Lamborghini Diablo - produkowany w latach 1990-2001. Okrzykniety w
'90 r. jako najszybsze auto świata, swoją prędkość rozwijało do 325 km/h.
Niestety tytuł ten dzierżyło jedynie przez rok, bo w '91 roku odebrany on
został przez superszybkie Bugatti EB110.
Czterdzieści osiem zaworów, 5,7l, moje ulubione V12 :) i...
genialne 492 KM... Bosko! Prawda? Każdy o nim marzył :) dopóki nie wsiadł i nie
przejechał się nim. Te cudowne wymarzone auto w pierwszej wersji miało napęd
jedynie na jedną oś...dopiero druga generacja wyposażona została w napęd na
cztery koła (Lamborghini Diablo VT). W drugiej generacji auto zostało dodatkowo
odchudzone o ponad 100 kg. Kolejne wersje były modyfikowane poprzez zwiększenie
mocy i przeróbki wizualne. Ostatni wypust tego modelu Diablo GT oraz jego
wersje GT1, GT2 nie nadawały się do jazdy "codziennej", dlatego
wprowadzono wersję GTR- bardzie cywilizowaną: większe hamulce, szersze opony i
jeszcze więcej agresji w kształcie :), a do tego 575 KM.
W '99r. markę przejął VW - zrezygnowano z wysuwanych świateł, ale
wciąż pozostawiono jedne z najbardziej charakterystycznie otwieranych drzwi.
......to chyba jedno z niewielu aut, którego kolor jest bez znaczenia, no prawie ;)
Najbrzydsze Lamborgini Diablo
i nie ma też znaczenia, kto w nim siedzi ;), przynajmniej dla mnie.